Tytuł: Szalone, złe i smutne. Kobiety i psychiatrzy
Autorka: Lisa Appignanesi
Przekład: Jan Dzierzgowski
Wydawnictowo Marginesy
MOLESTOWANIE
Kiedy przedzieramy się przez ogrom dwudziestowiecznej literatury psychiatrycznej i psychoanalitycznej, zaskoczenie budzi fakt, że lekarze umysłów tak rzadko zwracali uwagę na zagadnienia, które dziś uchodzą za niezwykle ważne. Gwałt i kazirodztwo, molestowanie dzieci, powodujące późniejsze traumy i zaburzenia – wszystkie te tematy pojawiają się dopiero w latach osiemdziesiątych. Wcześniej przemoc seksualną, zaniedbania, znęcanie się nad dziećmi uważano za problemy społeczne. To, że rozwijająca się jednostka potrzebuje miłości, współczucia i zrozumienia (a także wiktu i opierunku), traktowano jak oczywistość niegodną uwagi lekarzy. Jeśli w ogóle wypowiadali się oni w kwestii gwałtu czy kazirodztwa, to z reguły w odniesieniu do antropologii, mitów lub w rozważaniach na temat nieuświadomionych fantazji. Freud, omawiając histerię, pisał, że gwałt to „poważna trauma”, która „niedojrzałej dziewczynce za jednym zamachem pokazuje całą brutalność żądzy seksualnej”. Jednak w gabinetach terapeutów okazywało się, że nawet trywialne przeżycie – jak choćby czułe pogładzenie dłoni czy poklepanie kolana pod stołem – może u niektórych młodych dziewcząt wywoływać traumę równie silną jak brutalny gwałt u innych.
Prawdziwe zdarzenia, obserwowalne, możliwe do udokumentowania, były zmieniane przez pamięć i ukrywały się za emocjami, analitycy mieli więc do czynienia z „doświadczeniami” pacjentek. Głównym materiałem terapeutycznym są z reguły wspomnienia pacjenta oraz odgrywane i odtwarzane treści (wyjątek stanowią tu terapia dziecięca albo napady manii, kiedy psychiatra musi zebrać wywiady z krewnymi lub świadkami). Psychoanaliza skupia się na tym, w jaki sposób umysł zarządza relacją między rzeczywistością wewnętrzną a zewnętrzną. Krzywdy, reakcje jednostki na ciosy wymierzone przez życie, znaczenia, jakie zostały temu nadane – oto przedmiot terapii. William D. Mosher referował w 1992 roku na spotkaniu Amerykańskiego Towarzystwa Psychoanalitycznego, że w latach 1920–1986 w anglojęzycznych czasopismach poświęconych psychoanalizie ukazało się zaledwie dziewiętnaście artykułów zawierających wzmiankę o molestowaniu seksualnym lub kazirodztwie. A przecież zjawiska te nie pojawiły się dopiero w latach osiemdziesiątych. Najwyraźniej lekarze umysłów uważali jednak, że należy pozostawić je pracownikom socjalnym, policjantom i politykom – słowem, przedstawicielom instytucji zajmujących się utrzymywaniem porządku w społeczeństwie i działających w sferze rzeczywistych faktów, a nie znaczeń generowanych przez umysł na podstawie rozmaitych zdarzeń czy zaburzeń życia wewnętrznego.
Dopiero w ostatnich dekadach XX wieku za sprawą splotu kilku czynników priorytety lekarzy umysłów zmieniły się, i to radykalnie, a przemoc seksualna wysunęła się na pierwszy plan. Zachód ogarnęła wówczas tendencja do poszukiwania indywidualnych rozwiązań problemów o charakterze społecznym czy politycznym. Przykładowo, biedę i niedostatek zaczęto rozpatrywać w kategoriach tożsamości i jednostkowych kompetencji. Zmienił się też przyjęty podział na profesje o odrębnych przedmiotach zainteresowania. Terapia za pomocą rozmowy znalazła zastosowanie w pracy socjalnej, psychiatrii socjalnej, psychologii klinicznej, psychoterapii, psychoanalizie i psychiatrii, toteż granice się rozmyły. Szczególny problem wystąpił w Ameryce, gdzie zerwaniu uległ związek psychoanalizy z psychiatrią. Analitycy musieli zainteresować się innymi formami terapii mówionej, by zapewnić sobie podaż pacjentów. Świat psychiatrii stworzył sobie nowe rusztowanie, a mianowicie kategorie z Kryteriów diagnostycznych za- burzeń psychicznych (DSM), pozwalające zaspokoić biurokratyczne potrzeby ubezpieczycieli oraz służb socjalnych.
Kobiety zawsze stanowiły nieco ponad połowę pacjentów. One także się zmieniły. Wyzwolenie i feminizm doprowadziły do transformacji seksualności i jej ponownej problematyzacji. Ruch kobiecy wskazał źródła zła. Nie brało się ono wyłącznie z kulturowych wymagań co do wyglądu i sposobu doświadczania własnego ciała, lecz także z jego fizycznej penetracji – a więc z postępowania mężczyzn. Gwałt i inne formy przemocy seksualnej bardzo wcześnie nabrały znaczenia dla ruchu wyzwolenia kobiet. Początkowo skupiano się na gwałcie dokonywanym przez nieznajomych, na brutalnych napaściach, szybko jednak doszły też gwałty popełniane na randce, przez „chłopców z sąsiedztwa” oraz w sferze od zawsze najlepiej znanej kobietom, czyli w patriarchalnej rodzinie.
Ruch kobiecy podjął więc tematy bicia żon, pornografii oraz molestowania seksualnego kobiet i dzieci. W latach osiemdziesiątych stopniowo sprawy te stawały się ważniejsze niż kwestie dotyczące równości społecznej i równości płci, na których skupiano się wcześniej, jak choćby prawo do antykoncepcji i aborcji, wolność seksualna i wolność pożądania. Ta ostatnia – ściśle wszak spleciona z psychoanalizą – pozo- stała wizytówką francuskiego feminizmu długo po roku 1968. Na przy- kład członkinie grupy Psy et Po (Psychanalyse et Politique), wpisującej się w ten sam nurt co teoria lacanowska i poststrukturalizm, postulowały stworzenie nowego, feministycznego języka, zakorzenionego w histerii. We Francji feministki przypuściły atak przeciwko zorganizowanym systemom wiedzy (które od zawsze wykluczały kobiety), pokazując, że znaczenia są uwikłane w hierarchie władzy stawiające męski rozum na piedestale.
O ile jednak podobne idee krążyły w świecie akademickim, o tyle nie przedarły się do wyobraźni zwykłych ludzi tak skutecznie, jak problem gwałtu i przemocy. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych część ruchu kobiecego w Wielkiej Brytanii i Ameryce, głośno wyrażająca swoje opinie, upodobniła się pod względem przekazu do wiktoriańskich grup aktywistycznych zabiegających o poprawę obyczajów, z których skądinąd wyrosła jedna z pierwszych gałęzi feminizmu. Według światopoglądu nowej brygady moralnej seks z łatwością przeradzał się w gwałt. Mężczyźni, agenci patriarchatu, nie byli postrzegani jako kochankowie, a co dopiero ojcowie i mężowie, lecz raczej jako sprawcy przestępstw seksualnych, pornograficzni drapieżcy. Z początku skupiano się na zbrodniach przeciwko kobietom, lecz na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych status ofiar przypadł też dzieciom i młodym dziewczętom. W ramach budowania świadomości zaczęto obnażać przemoc, przełamywać milczenie, by zmienić stan obecny i przyszły. Wkrótce, za sprawą pamięci, uległo to wypaczeniu i zmieniło się w zbiorowy akt oskarżenia. Feminizm zrodził politykę tożsamości, ta jednak odarła go z postulatu zmiany. Tworzenie tożsamości oznaczało nie tylko elastyczną maskaradę, nie tylko wypróbowywanie rozmaitych elementów i naginanie reguł związanych z płcią, eksplorowane przez teoretyków postmodernizmu. Wymagało też spojrzenia wstecz, ku sferze, w której dawało się zna- leźć przyczyny późniejszych nieszczęść. Narracja, leżąca u podstaw wspólnej tożsamości kobiet, nie dotyczyła już odtąd wyzwolenia, lecz krzywd i przemocy.
Zapożyczając wątki i nastrój z historii Holokaustu i narracji o niewolnictwie, kobiety odnalazły swoją tożsamość w dawnych traumach i nieszczęściach. Właśnie owe traumy i nieszczęścia spowodowały ich choroby, które stały się wręcz osiągnięciem, dowodem odwagi. Judith Herman, wpływowa psychiatrka, nazwała histerię „nerwicą frontową w wojnie płci”. Nastąpił swoisty powrót polityki schyłku XIX wieku: kobiety znów stały się zranionymi istotami. Trauma wzywała je do działania. Psychoterapia, często praktykowana przez kobiety terapeutki, była znakomitą odpowiedzią na to wezwanie, a zarazem pomogła ukształtować nową, wrażliwą kobietę uwięzioną w kruchym ciele, w pułapce złego (odtworzonego w pamięci) seksu, kobietę, którą ponownie zinfantylizowano. Zaznane przez nią „molestowanie” i krzywdy rozszerzono też na dzieci. Kobiety, które doświadczyły w dzieciństwie przemocy seksualnej i zdołały dojść do siebie, zaczęto określać słowem „survivors”, dla podkreślenia faktu, że przeżyły.
Artykuł “Szalone, złe i smutne. Kobiety i psychiatrzy”, Lisa Appignanesi. Fragment książki pochodzi z serwisu Fundacja Feminoteka.