W dniach od siódmego do osiemnastego października w Lublinie nastał czas sztuki, magii i kultury na najwyższym poziomie. Na ten krótki moment Centrum Kultury stało się dla mnie najważniejszym miejscem artystycznym w Polsce.
Już od środy publiczność mogła podziwiać najpierw filmy, a później też najlepsze występy. Cały czas można było oglądać wystawy: „A Question of Decency / Kwestia Przyzwoitości” – nowojorska scena queer oraz instalację w przestrzeni miejskiej Magdaleny i Ludomira Franczak – „Oddychająca góra". Oficjalne otwarcie, które nastąpiło 9 października, zaczęło się mocnym akcentem w postaci spektaklu SkaGeN „BigMouth”, filmu „Grobowiec świetlików” w reżyserii I. Takahata oraz instalacji Wojtka Blecharza „Transcryptum”. Już po takim otwarciu wiedziałam, że warto było przyjechać na Konfrontacje. Festiwal odwiedziły grupy takie jak andcompany & Co. oraz performerki ze Stanów Zjednoczonych Holly Hughes, Lois Weaver i Peggy Shaw.
Konfrontacje Teatralne zupełnie zmieniają podejście do teatru oraz sztuki. Sprawnie przekraczają tematy tabu, sprawiając, że człowiekowi robi się niewygodnie w swoich schematach myślenia. Nie boją się podejmować każdego tematu i robią to w zupełnie nowej jakości, nieznanej dotychczas szerszej publiczności. Wzbudzają zachwyt, strach oraz refleksję nad dotychczasowym życiem i pojmowaniem pewnych spraw. Ukazują też kondycje artystów i sztuki zepchniętej trochę na bok przez technologię. Każdy fragment, każda rzecz na Festiwalu była godna uwagi i nie dało się przejść koło niej obojętnie. Polecam to wydarzenie każdemu, kto chce wiedzieć co dzieje się na scenie świata. Trudno opisać wszystkie odczucia i emocje przeżywane na widowniach. Czasem ukratkowe łzy, a czasem śmiech ukazywały prawdziwą naturę zjawisk. Z niecierpliwością czekam na kolejną edycję i życzę Festiwalowi jeszcze kolejnych, tak wspaniałych edycji.
***
autorka tekstu - Justyna Chruściel, wolontariuszka Feminoteki
↧