Być może istnieje taki stereotyp, że feministki nie mają problemów ze swoim ciałem. I chociaż, nawiązując do mema Marty Frej, przeczytanie wielu feministycznych książek, rzeczywiście pomaga zaakceptować siebie, to i w naszych szeregach problemy z akceptacją swojego wyglądu istnieją. Jeżeli czujecie, że odstawienie przekazu masowych mediów i lektura „Mitu urody” Wam nie wystarcza, koniecznie przejdźcie się na Grube Warsztaty.
Pierwsze odbyły się we środę, 12 października (ale już wiem, że będą powtórki) i myślę, że każda z uczestniczących w nich dziewczyn wyniosła coś dla siebie. Prowadzące nie są w tej kwestii nowicjuszkami, co dało się odczuć. Stworzyły atmosferę, w której nietrudno było się otworzyć i pochylić nad swoimi problemami. Przez trzy godziny wykonałyśmy parę ćwiczeń, pośmiałyśmy się i przeżyłyśmy chwile wzruszenia. Co najważniejsze, miałyśmy okazję przyjrzeć się sobie nawzajem i przeżyć katarktyczny moment, w którym zdajemy sobie sprawę, że nigdy nie oceniłybyśmy innych dziewczyn tak ostro, jak zdarza nam się oceniać siebie same. I zobaczyć, że to w „różnorodności” i „inności” tkwi nasze piękno. Oczywiście nie mam prawa wypowiadać się w imieniu innych uczestniczek, ale ja wyszłam z warsztatów czując się o wiele lżejsza (tak, świadomie używam gry słownej).
Trzymam kciuki za kolejne edycje warsztatów i za wszystkie dziewczyny, które deprecjonują swoją wartość i zaczynają dzień od wdrapania się na smutną panią wyrocznię, wagę. Jesteście piękne!
Autorka: Bibi Yamaneko