Źródło tekstu i obrazu: The Huffington Post
W sobotę prezydent Barack Obama opowiedział o tym jak jego dzieci pomogły mu zrozumieć różnicę między ustanowieniem związków partnerskich, a małżeństw jednopłciowych.
Od 2012 roku, prezydent (za namową wice-prezydenta Joe Bidena) wpiera związki partnerskie. Jednak, jak sam przyznaje, początkowo uważał, że nazwa (związki partnerskie lub małżeństwa jednopłciowe) nie ma znaczenia, jak długo związkom tej samej płci gwarantowane są te same prawa jak osobom heteroseksualnym. Jego córki, Sasha i Malia, wyjaśniły mu na czym polega różnica.
Muszę wyznać, że dzieci wywarły duży wpływ na zrozumienie przeze mnie problemu. Wyjaśniły mi coś, co powinienem zrozumieć wcześniej – nie chodzi jedynie o równe prawa, ale także o stygmatyzację. Jeśli nazywamy coś inaczej to tak, jakby było to mniej warte.
Dodał także, że nie widział jeszcze tak szybko działającego ruchu (w kontekście zmian społecznych) jak ruch na rzecz równości małżeństw. Pochwalił także aktywistów ruchu za umiejętność przekonywania do swoich racji oraz prowadzenia debaty na ten temat w ramach dyskursu o wartościach rodzinnych.
Prezydent pytany był o społeczność LGTB podczas swojej wizyty w Wielkiej Brytanii, po tym jak Brytyjczycy ostrzegali osoby homo-, bi- i transseksualne przed podróżowaniem po Karolinie Północnej, gdzie niedawno uchwalono dyskryminujące prawo (osoby transseksualne mają obowiązek w publicznych łazienkach korzystać z toalet przeznaczonych dla ich płci biologicznej w momencie urodzenia – przyp. red.). Obama powiedział, że prawo to powinno zostać zmienione, jednak najprawdopodobniej będzie mu do tego potrzebna pomoc Kongresu.
Tłumaczenie: Maria Plucińska